sobota, 16 sierpnia 2014

Caroline Bourbonnais nie żyje

26 sierpnia świętowałaby  25-lecie otwarcia le Manège de Petit Pierre (Karuzeli Piotrusia) w la Fabuloserie w Dicy (Francja).  Caroline Bournonnais (1924-2014) zmarła w ubiegłą niedzielę. Uroczystość pożegnania odbyła się w czwartek w Dicy – w miejscu, w którym przed trzydziestu laty otwierali wspólnie z mężem Alainem Bourbonnais muzeum – azyl dla sztuki poza normą.
Caroline Bourbonnais, 18 stycznia 2014, Dicy

Do tekstu o Alainie Bourbonnais (1925 – 1988) – francuskim architekcie i jednym z dwóch najważniejszych dla mnie kolekcjonerów sztuki brut / hors-les-normes – zabierałem się od pół roku. Zrobię to na pewno, ale dziś napiszę o Caroline – jego żonie, partnerce i wiernej towarzyszce życia, z którą przez lata tworzył dzieło swojego życia – La Fabuloserie.

Otworzyli ją w 1983 roku, na terenie nieruchomości, którą w latach 60. XX wieku Alain nabył w Dicy (region Yonne). Można tam podziwiać prace Alaina Bourbonnais les Turbulents (Niesfornych) - wielkie groteskowe postacie oraz kolekcję ponad 1200 prac 120 twórców hors-les-normes i brut, m.in.:  „automaboules” François Monchâtre’a, „bourrages” Francis’a Marchall’a, lalki Miguela Amate, Michel’a Nedjar’a i Rinaldo Eckenberger’a a także mistyczna Kuchnia Giovanniego Podesta i karuzela Piotrusia.

Pierre Avezard, bo tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko Piotrusia, przez 40 lat, w wolnych od pracy chwilach, zbierał wszystko czego ludzie chcieli się pozbyć: puszki, kawałki metalu, drewna , opony i przerabiał je w niezwykłą machinę – karuzelę zasilaną przez mały silnik elektryczny. System pasów i przekładni uruchamiał „scenki rodzajowe” w różnych miejscach karuzeli. Bohaterem tych przedstawień był często sam Petit Pierre. Jego metalowa figurka występuje m.in. w scenie balu na wsi, gdzie tańczy ze swoją ulubioną krową. Pod koniec lat 60. XX wieku „Karuzela Piotrusia” stała się lokalną atrakcją, odwiedzaną w każdą wiosenną i letnią niedzielę przez całe rodziny  z wioski i okolic. Przyjeżdżali również goście z Paryża i innych miast Francji, a także z Holandii i Anglii. Zdarzało się, że pod płotem stało 60, 70 samochodów, a przed wejściem czekały setki chętnych do zwiedzenia.

Jednak samorodny konstruktor był coraz starszy i słabszy. Przeprowadził się do domu opieki, a jego dzieło popadało w ruinę. Alain Bourbonnais zdecydował, że jedynym ratunkiem dla tego niezwykłego dzieła jest la Fabuloserie. Po uzyskaniu zgody od rodziny zorganizował ekipę do rozbiórki. Wszystko sfilmował (aby wiedzieć jak złożyć), zapakował do skrzynek i przywiózł do Dicy. Było lato 1987 roku. Niestety zmarł kilka miesięcy później i nie doczekał się rekonstrukcji Karuzeli.

Mimo śmierci męża, Caroline (od początku zaangażowana w budowanie kolekcji i prowadzenie muzeum) zabrała się do pracy z niezwykłą energią. Mimo braku środków finansowych udało jej się zorganizować ekipę wolontariuszy, m.in. kierowcę, którego pasją była mechanika oraz młodego artystę, który zaangażował swój talent w zrekonstruowanie architektonicznych elementów i ruchomych figurek.

26 sierpnia 1989 dzięki determinacji Caroline Bourbonnais Karuzela została otwarta dla zwiedzających.  Zawsze walczyła o dobre imię i pamięć o swoim mężu, dbała i,  wspierana przez rodzinę, prowadziła muzeum przez kolejnych 20 lat. Od 2011 roku muzeum zarządzają jej córki Sophie i Agnes.

Miałem to szczęście, że poznałem Caroline Bourbonnais. Co prawda nasze spotkanie trwało zaledwie jedno popołudnie, ale nigdy go nie zapomnę. 18 stycznia 2014, wspólnie z przyjaciółmi Iwoną, Andrzejem i Zbyszkiem,  byliśmy w Auxerre, do którego Caroline przyjechała z córką Sophie i jej mężem Markiem, aby… spotkać się z nami. Przyjechali do nas, choć tak naprawdę nie wiele o nas wiedzieli, nie byliśmy oficjalną delegacją. Przyjechali poznać wariatów, których marzeniem było zobaczenie La Fabuloserie. Zabrali nas do Dicy i przyjęli jak starych znajomych. Pokazali nam absolutnie wszystko, ciesząc się z naszych szerokich oczu i otwartych ust. Caroline z wielkim zaangażowanie i ogromną przyjemnością oprowadzała nas po parku. Pokazywała mechanizmy karuzeli, cierpliwie tłumaczy i korygowała nasze informacje. Była duszą towarzystwa.



Caroline Bourbonnais, Eugenie Jan i ja

Marek, Andrzej, Iwona (stoi), Sophie i Caroline

pierwsza rozmowa z Caroline, jeszcze w Auxerre